Przyjrzymy się dzisiaj emocjom.

Biologiczne emocje są energią, dzięki której podejmujemy działanie (agresja) i mamy motywację, by ją konstruktywnie wcielać w życie (libido). Jeśli mieliśmy szczęście wyrosnąć w środowisku, które nauczyło nas szacunku do jej ekspresji, zazwyczaj żyjemy w harmonii ze swoimi potrzebami i równowadze z otoczeniem. Potrafimy dbać o swoje potrzeby, wymagać, stawiać granice oraz sublimować nadmiar energii w konstruktywne aktywności.

Nietrudno, patrząc z tej perspektywy przewidzieć, co będzie się działo, jeśli z różnych przyczyn zablokujemy wyrażanie naszych instynktów w imię idei „naprawiających” naturalny porządek świata.
Hasła, które im towarzyszą znane są nam wszystkim, co gorsza, większość z nas się z nimi utożsamia: bądź miła, uśmiechaj się, uspokój się, przesadzasz, to nie jest profesjonalne zachowanie, powinnaś odczuwać co innego itp.

Nie mamy w zwyczaju szanować tego, co czujemy, bo, na ogół nie potrafimy się konstruktywnie obchodzić z naszym energetycznym potencjałem. Łatwiej wówczas zaufać jakiemuś pomysłowi „jak powinno być” i zamienić naturalną ekspresję uruchamiającą jego przepływ na zarządzanie, kontrolowanie i tłumienie naszych żywych, zdrowych zasobów.
Przyjrzyjmy się skutkom ogólnie przyjętych „norm” w sposobie traktowania (formatowania) naszej biologicznej energii. Istnieje takie pojęcie, jak choroby cywilizacyjne. Powszechnie znane zjawiska, które dotykają ludzi w masowy sposób. Niewiele jest informacji na temat tego, co je wywołuje…

Jeśli przyjrzymy się, co jest energetyczną przyczyną takich chorób jak depresje, nerwice lękowe, syndrom wypalenia, brak dostępu do radości życia, brak poczucia sensu, nałogi, ucieczka od angażowania się w życie i inne, dostrzeżemy, że u podłoża leży blokada libido, agresji i frustracja elementarnych potrzeb związanych z doświadczaniem miłości.

Można by postawić pytanie, skąd, w naszym doświadczeniu brak miłości, skoro deklaratywnie unikamy doświadczania tak zwanych negatywnych emocji na rzecz tych pozytywnych?
Otóż właśnie stąd, że nie znając ich natury budujemy racjonalną iluzję, że możemy nimi zarządzać, kontrolować, czy uwalniać według własnego pomysłu. Identyfikujemy się na przykład z przekonaniem, że możemy doświadczać wyłącznie „pozytywnych” emocji i wówczas świat będzie lepszy. W zewnętrznie obserwowanym świecie widzimy opłakane rezultaty takich racjonalizacji i wypierania autentycznych reakcji.
Tłumiąc agresywne popędy (zamiast uczyć się je rozumieć i sublimować) tworzymy przemoc, bezwzględność i bierną agresję. Tłumiąc libido niszczymy w relacjach nasz potencjał do radości, budowania bliskości i więzi. Sprawiamy, że powoli jesteśmy zdani na zaspokajanie potrzeb w formie odreagowywania frustracji w powierzchownych związkach, czy potrzebach „człekopodobnych” (luksusowe towary, auta, status, atrakcje, sporty ekstremalne, narkotyki i inne sposoby ucieczki przed kontaktem z własną ludzką naturą).

W ekspresji emocji i uczuć istnieje reguła: „albo wszystko, albo nic”. Jeśli wykluczymy jakąkolwiek ich część z prawa do jej wyrażania i konstruktywnej ekspresji, blokujemy je w dłuższym czasie WSZYSTKIE.
Jeśli zablokujemy odczuwanie- odcinamy się od zdolności do doświadczania miłości. A to już prosta i przewidywalna droga do destrukcji.

Jeśli chcecie Państwo poznać bliżej temat wyrażania emocji i uczuć i wpływu, jaki ma ta zdolność na odczuwalna jakość życia, serdecznie zapraszamy do wysłuchania wykładów Szóstego Zmysłu, dostępnych:  https://euphonia.pl/wyklady-nagrane/

Autorka tekstu: Jolanta Toporowicz