Okres dzieciństwa to jeden z najbarwniejszych okresów naszego życia. W tym czasie bujna wyobraźnia porywa dzieci do aktywności, które zadziwiają dorosłych. Te działania często wywołują sprzeciw, niechęć do tego, by pociecha eksperymentowała w domu, ponieważ tworzy w ten sposób bałagan, czasem zniszczenia, które trzeba później naprawić. Dla perfekcyjnej „pani domu” to ogromny dyskomfort i powód do złości. Cierpi na tym jednak wolność i kreatywność dziecka. A sami rodzice zapominają, jak to jest być dzieckiem.
Każdy z nas pamięta, jak bardzo jako małe dziecko potrzebował od swoich rodziców czy opiekunów pozytywnego słowa. Słowa wsparcia i wiary w nas bez względu na to, w jakim kierunku podążała nasza ciekawość i pasja. Z wielką tęsknotą patrzyliśmy, jak inne dzieci realizowały się w zajęciach, które porywały również i nasze serce. Odczuwaliśmy wewnątrz wielkie pragnienie, by dorośli zobaczyli tę iskrę w nas, by pozwolili nam za nią podążać.
Właśnie tamte doświadczenia stają się często powodem faktu, że nasze niespełnione pragnienia i marzenia z dzieciństwa przelewamy na nasze potomstwo: wywieramy na nim ogromną presja, by było prymusem, by w przyszłości podjęło zawód cieszący się prestiżem czy dający dobrą pozycję w społeczeństwie. To częsta reakcja „zatroskanych rodziców”. Wydaje nam się, że i dla naszych dzieci będzie to najlepsza droga na realizowanie siebie. Niestety w rzeczywistości okazuje się to niechcianym balastem lub ograniczeniem wolności, zupełnie przecież odmiennej od nas istoty. Często to, co wydaje się świetnie wynagradzaną pracą marzeń, nie daje w przyszłości ani poczucia szczęścia, ani spełnienia. Ideał okazuje się więc powodem frustracji i smutku w dorosłym życiu. Dzieci, które funkcjonują w ciągłej presji bycia idealnym, najlepszym, usychają od środka. Rozwój zaczyna się bowiem nie od krytyki, lecz od akceptacji. Dopiero w jej świetle, często właściwie samoistnie, dokonują się takie zmiany, które wypływają z wnętrza danej osoby, nie zaś z zewnętrznie narzuconych ram.
Nie narzucaj – obserwuj i wspieraj
Każdy z nas rodzi się zupełnie inny – ma inne zainteresowania i preferencje. Różnimy się osobowością, lecz także temperamentem i charyzmą. Dlatego niezmiernie ważne jest, by dziecka słuchać i uważnie je obserwować. Nie narzucać, nie dyktować, nie przeszkadzać, ale mu towarzyszyć, wspierać jego decyzje, zachęcać do próbowania i sprawdzania, co naprawdę przynosi spełnienie i wyzwala entuzjazm. Warto nadać konkretną formę zainteresowaniom dziecka, by mogło rozkwitać. Ono samo doskonale wie, czego mu trzeba. Gdy bez skrępowania i ograniczania będzie podążać za swoimi zainteresowaniami, ciekawością i chęcią eksploracji, wówczas wzmocni swój wewnętrzny kompas, ten zaś wskaże jego życiu kierunek. W ten sposób ograniczymy występujące w okresie dziecięcym czy nastoletnim porównywanie się oraz skupianie się na kompleksach i niedoskonałościach.
Pozwól zbudować bezcenne zaufanie do siebie
Dziecko, które ma przestrzeń i możliwość, by tworzyć czy bawić się bez konkretnych instrukcji i wytycznych z zewnątrz, szybuje w przestworzach swojej wyobraźni. Otwiera się coraz bardziej na swój potencjał, który przecież posiada każdy z nas. Ma szansę go rozwijać, bez tracenia czasu na odzyskiwanie dostępu do niego w życiu dorosłym. Zaczyna ponadto wierzyć w siebie – wie, co czuje i co jest dla niego najlepsze. Wspierane, wzmacniane i zachęcane przez rodziców ufa sobie. To tak jakby mogło rozwinął skrzydła, kiedy nikt ich nie podcina, nie wiąże, lecz stwarza warunki, by rosły, nabierały mocy i siły, by w końcu pozwolić dziecku wzlecieć, szybować wysoko, tam gdzie odczuwa się ten przyjemny powiew wolności.
Nie obawiaj się, dziecko znajdzie własną drogę
Nie trzeba zatem martwić się o swoje dziecko, planować mu życia, zainteresowań i pasji. Nie trzeba tracić czasu i zaangażowania na wymyślanie, jaka droga będzie dla niego najlepsza. Wystarczy, by mu towarzyszyć, by być obok. Z czułością i uważnością, widzieć, słyszeć jego potrzeby i pragnienia. Wydaje się, że to tak niewiele, lecz okazuje się to ścieżką trudniejszą, rzadziej uczęszczaną. Nasza kultura narzuca nam bowiem zupełnie inne zachowania, które mają potwierdzać to, że jesteśmy dobrym rodzicem, kiedy kierujemy dzieckiem. Dajemy mu gotowe rozwiązania, planujemy przyszłość, sugerujemy finansowo atrakcyjne i stabilne zawody. Lecz czy my tak naprawdę, w głębi naszej duszy, pragnęliśmy tego od naszych rodziców? Czy to jest dobre dla naszej pociechy? Czy to nie danie dziecku wolności wyboru sprawi, że będzie ono szczęśliwsze?
Pozostawiam Was z tymi pytaniami, Drodzy Rodzice. Mam w sercu wielką nadzieję, że wzniecą w Was one wspomnienia z okresu Waszego dzieciństwa. Obudzą te chwile, gdy serce wyrywało się Wam do szybowania w przestworzach Waszej własnej wyobraźni.
autorka: Agnieszka Tomczuk
Wspaniały artykuł, szkoda, ze nie miałam takiej wiedzy kiedy byłam w ciążach i kiedy moje dzieci były mniejsze, teraz widzę ile błędów popełniałam i niestety nadal popełniam… Moje dzieci maja obecnie 12 i 10 lat i widzę w nich wiele blokad, buntu i zbyt mała pewność siebie…Teraz widzę tez odzwierciedlenie mojego dzieciństwa, ale wiem tez, ze rodzice chcieli dla mnie jak najlepiej w tamtym czasie (tak myślę). Mam nadzieje, ze po tym artykule zacznę cos zmieniać, choć pewnie nie będzie to łatwe….