Żyjemy w ciągłym napięciu i w tempie, które powoli przyjmujemy za konieczne, choć nasze zasoby energetyczne mocno na tym cierpią. Przyzwyczajamy się do znaczącej nierównowagi pomiędzy aktywnością i skutecznością, a odprężeniem i relaksem. Równowaga pomiędzy tymi dwoma stanami jest czymś absolutnie koniecznym do utrzymania naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. Większość z nas wie, że oba obszary są ze sobą ściśle powiązane. I tak, jeśli zaniedbamy nasz dobrostan fizyczny, nasze samopoczucie pogorszy się, zaczniemy chorować. Jeśli zaniedbamy nasz komfort psychiczny prędzej, czy później odbije się to na naszym zdrowiu. Negując to, co czujemy na rzecz zadań „zawsze” stawianych na pierwszym miejscu wypieramy i unieważniamy zmęczenie, frustrację i brak czasu na to, co ma szansę na bieżąco wprowadzać nas w stan relaksu i harmonizować nasze życie: zwyczajne bycie z samym sobą, relacje z bliskimi, czas na kino, koncert, czy spacer i kontemplację w przyrodzie. Czas na celebrację tych chwil, które dają wytchnienie, koją nadmiar bodźców i stresu związanego z wymogami współczesnego świata.
Naturalny przepływ życia
Odzwyczajeni od tego luksusu, jakim jest kontakt ze sobą, szacunek do połączenia ze swoim czuciem zamykamy sobie drogę do doświadczenia pełni życia w rytmie, który każdy z nas posiada- od wewnętrznej potrzeby ruchu i zmiany, poprzez aktywność i realizację potrzeb, do odpoczynku i odprężenia dzięki zaufaniu naszej naturze wyposażonej we wszystkie narzędzia, w które wystarczy się wsłuchać, by współbrzmieć ze sobą, życiem i innymi ludźmi. W kontakcie z emocjami, uczuciami, szacunku do potrzeby ich wyrażania i przepływu energii idziemy drogą, która prowadzi do harmonijnego życia w równowadze, poczuciu wartości i zdrowiu. Jeśli zablokujemy ten naturalny przepływ życia pomysłami jak powinniśmy żyć i co jest teraz najważniejsze unieważniając naszą żywą naturę dotrzemy do miejsca, w którym nie wiemy już z jakiego powodu dręczą nas lęki, przygnębienie, czy poczucie wydrenowania energii życiowej, a dalej brak poczucia sensu. Racjonalnie przecież wszystko będzie w porządku, ale pojawią się przemęczenie, przygnębiające nastroje lub, co gorsza ich kompletny brak (nieczucie). Sprawią one, że nasza wydajność i ochota na kolejne wyzwania powoli zanikną, w ich miejsce pojawią się poważne stany depresyjne i konieczność podjęcia leczenia , na początek farmakologicznego. Wejdziemy tym sposobem w grono osób cierpiących na syndrom wypalenia i depresję lub będziemy ratować się używkami, co tylko odroczy te nieuniknione konsekwencje unieważnienia tego, co czujemy.
Zatrzymaj się i odpocznij
Jesteśmy w samym środku wakacji, czasu wolnego od obowiązków. Jeśli nadwyrężyliśmy stan naturalnej homeostazy i pozostajemy w stanie chronicznego napięcia, bardzo trudno będzie nam wrócić do dawno już zapomnianego naturalnego rytmu i równowagi. Organizm będzie cały czas dopominał się o kolejną dawkę adrenaliny, żeby podtrzymać zaistniały stan psychofizyczny eksploatując w niszczący sposób nasze zasoby energii życiowej. Jest to moment, w którym zazwyczaj czujemy, że mimo zewnętrznych, wakacyjnych okoliczności sprzyjających odpoczynkowi, mamy wewnątrz siebie ciągle ten sam kołowrotek. Co tu robić? Gdzie by tu pojechać, a co jutro możemy zaplanować? Kurczę, a tyle maili zostawiłem nieprzeczytanych, czy szef będzie mi miał za złe, że tyle czasu jestem poza biurem? I tak w kółko, dzień po dniu mielimy w sobie te same, bezowocne zazwyczaj myśli doprawione emocjami niepokoju, rozdrażnienia i chaosu, z którego nie ma wyjścia poza powrotem do znanych aktywności.
Niewielu z nas ma świadomość, że taki stan ducha to alarm nawołujący do zatrzymania się i odpuszczenia aktywności, na rzecz odreagowania stresu i odpoczynku. Stworzenia warunków do odwyku od stylu życia, który z biegiem czasu bezlitośnie nas wyniszcza. Bowiem życie w nieustającej aktywności psychofizycznej nadwyręża nasze możliwości do utrzymywania się w równowadze psychicznej i fizycznej. Podobnie jak żaden ptak nie lata bez przerwy nie składając skrzydeł na czas odpoczynku, tak i człowiek w swojej naturze potrzebuje zwyczajnej, biologicznie uwarunkowanej równowagi pomiędzy aktywnością, a relaksem, by dać możliwość energii życiowej do utrzymywania się w równowadze regenerując zasoby energii potrzebnej do kolejnej aktywności.
Pamiętajmy o tym i zadbajmy (oprócz zwyczajowo wybranego sposobu spędzania wolnego czasu), żeby chociaż kilka dni spędzić z dala od zgiełku i permanentnego bodźcowania się, w miejscach, w których możemy wrócić do kontaktu ze sobą, z tym jak naprawdę się czujemy, pozwolić sobie na szczerość wobec siebie, zadbać o kontakt z przyrodą, sztuką bez żadnego celu, oczekiwań.
Dla tych z Was, którzy zechcą zainwestować czas i energię w odzyskanie kontaktu ze swoim wewnętrznym azymutem, mamy piękną propozycję warsztatową. W ciągu pięciu dni będziecie mieć okazję uczyć się identyfikować to, co czujecie, szukać formy wyrazu w spontanicznej malarskiej i muzycznej ekspresji oraz odreagować nagromadzony stres w pracy z ciałem znajdując drogę do siebie i własnych, żywych zasobów. Wszystko to w atmosferze pełnej akceptacji, w otoczeniu pięknej przyrody i w kontakcie z innymi ludźmi. Serdecznie zapraszam, razem z zespołem „Szósty zmysł” na ten barwny, pełen pięknych dźwięków, zatopiony w wewnętrznej ciszy warsztat.
Szczegóły znajdziecie w zakładce Wakacyjny Warsztat.
AUTORKA: Jolanta Toporowicz